Włócząc się bez celu po lasach , po zmroku , święta Bożego Narodzenia , przymrozek i śnieg pod nogami . Z dala od całego zgiełku i ludzi . Do pewnego momentu cisza i spokój . Napotkałem gościa jeszcze chyba bardziej zakręconego niż ja . Nocował w lesie niedaleko Rogowca na starym cmentarzysku , staliśmy przy Białym Krzyżu widok mieliśmy jak z bajki księżyc oświetlił całą dolinę przed nami .Odezwał się tylko raz spytał - Po co my to robimy i po co tu jesteśmy , przecież to nie ma sensu . Nic nie odpowiedziałem patrząc jak od strony Waligóry nadleciał chyba niebieski obiekt taki sam , jakie widzielismy latem , i poleciał w kirunku wielkiej Sowy -
Dla takich chwil - pomyślałem .
Gdy wracałem on rozstawiał statyw i aparat , wariat , przebiegło mi przez głowę , a kim ja jestem uśmiechając się szedłem w kierunku Domu Czarownicy .Jednak jest nas więcej oby tak dalej to krzepi i dodaje sił .
Dla takich chwil - pomyślałem .
Gdy wracałem on rozstawiał statyw i aparat , wariat , przebiegło mi przez głowę , a kim ja jestem uśmiechając się szedłem w kierunku Domu Czarownicy .Jednak jest nas więcej oby tak dalej to krzepi i dodaje sił .